30 maja 1932 roku urodziłem się we Włocławku ja – Janusz – syn Michała Buczkowskiego urodzonego pierwszego października 1910 roku, także we Włocławku. Różnica wieku między nami wynosiła 22 lata.
Kiedy byłem niemowlęciem, ojciec został powołany do obowiązkowej służby wojskowej. Mama – Władysława – została ze mną sama.
Czasy były ciężkie. Rodziców nie było stać na wynajęcie mieszkania, a jedynie małego, ciemnego, zawilgoconego pomieszczenia w suterenie. W takich warunkach szybko dostałem zapalenia płuc i podobno miałem umrzeć. Tymczasem mój organizm okazał się na tyle silny, że żyję do tej pory.
Ojciec zmarł 23 stycznia 1986 roku. Żył 76 lat. Do jego śmierci przyczyniła się druga wojna światowa, w której brał udział od sierpnia 1939 roku do siódmego maja 1946 roku. Został odznaczony brytyjską Gwiazdą za wojnę 1939–1945, brytyjską Gwiazdą Italii, Krzyżem Monte Cassino, Medalem Zwycięstwa i Wolności za udział w wojnie obronnej 1939 roku, Odznaką Grunwaldzką i Honorową Odznaką Rzemiosła.
Między 28 kwietnia a 25 października 1980 roku, nic nikomu nie mówiąc, napisał wspomnienia poświęcone czasom wojny. Wspomnienia te odnalazłem dopiero po czternastu latach od jego śmierci. Uznałem, że spoczywa na mnie moralny obowiązek wydania ich drukiem. Długo zastanawiałem się, jak to zrobić, aż doszedłem do wniosku, że chyba najlepiej będzie połączyć je z moimi dziecięcymi wspomnieniami z czasu wojny. Przecież ja także byłem „na wojnie”, podobnie jak setki tysięcy moich rówieśników. Ja także ją przeżywałem i czekałem, kiedy z tej wojny wróci mój tatuś. W myślach pisałem do niego listy. Po latach wszystko to, co chciałem wtedy napisać, napisałem mając 82 lata.
Przygotowując książkę do druku przyjąłem trochę nietypowe rozwiązanie. Wspomnienia ojca podzieliłem na części czasowe, następnie do każdej z nich dołączałem swoje wspomnienia odpowiadające mniej więcej temu samemu okresowi. To, co i jak pisał on, pozostawiłem bez jakichkolwiek zmian i uzupełnień, mimo że zdawałem sobie sprawę, że jest tam kilka nieścisłości historycznych, nazewnictwa itp.
Ani on, ani ja nie jesteśmy historykami. Obaj pisaliśmy to, co pozostało w naszej pamięci. Głównie chodziło mi o przedstawienie naszych przeżyć wojennych i myślę, że cel ten osiągnąłem. Gdyby Czytelnik z czymś się nie zgodził, serdecznie przepraszam. A gdyby czytając chciał przeczytać w całości wspomnienia ojca, może to zrobić pomijając moje i odwrotnie.
Janusz Buczkowski