Co skłoniło mnie do pisania wspomnień? Odpowiedź nasunęła się sama.
Kiedy byłem kilkunastoletnim chłopcem i kiedy odwiedzałem moich jednych i drugich dziadków i kiedy pytali mnie – chcesz, żeby opowiedzieć ci, jak to dawniej bywało? – nie chciałem słuchać. To, co minęło, nie interesowało mnie. Teraz, kiedy mam 80 lat, wiele bym dał, żeby móc dziadków posłuchać, dowiedzieć się, jak to właściwie było dawniej. Niestety, jest już za późno. Jedna i druga babcia nie żyją, nie żyją także obaj dziadkowie, nie żyją nawet moi rodzice – a ja tak mało wiem. A może i moje wnuki, prawnuki będą chciały wiedzieć, jak to było? Od kogo się dowiedzą? Moje córki też nie za wiele wiedzą. Muszę im pomóc, spisać swoje wspomnienia. Nie wiem, czy będzie im się chciało czytać, chyba nie, tak jak i ja nie miałem ochoty słuchać wspomnień moich dziadków. Kiedy wnuki i prawnuki dorosną, a mnie już nie zobaczą, może wtedy będą ciekawe, jakie to życie miał ich dziadek, a nawet pradziadek. A może i oni coś podobnego o sobie napiszą? Ale czy to się później pisać będzie? Ja się śmiałem z mojego dziadka, kiedy słyszałem jak opowiadał, że pogoda to się psuje przez te anteny od radia, co to na dachach są wystawiane. Teraz anten nie ma, są za to komputery, Internet, telefony komórkowe. Podobno telefonami mamy wszystko załatwiać, nawet płacić – co to, pieniędzy nie będzie? Może i nie będzie? Wszystko na tym świecie jest możliwe. Tyle nowości już było, więc może będzie jeszcze więcej. Może wnuki i prawnuki przeczytają to, co napisał dziadek i pradziadek?
Janusz Buczkowski