Przygody z fotografią

Budzę się jak co dzień około 6 rano. Włączam radio, słyszę głos spikera: „Proszę państwa, dzisiaj jest dzień szczególny, 11 listopada 2011 roku”.

Otwieram jedno oko, potem drugie. Przeciągam się cały, kości skrzypią, mięśnie bolą, ale tak zalecił lekarz, podobno dla zdrowia. I powoli dochodzi do mojej świadomości, że ten zapowiadany szczególny dzień, o którym mówi spiker, to Święto Niepodległości. „Przecież to święto jest co roku – myślę. – Co w tym dziwnego?” Tymczasem spiker uparcie stoi przy swoim i wyjaśnia, że to jest data, w której występuje aż 6 jedynek lub, jak kto woli,
Trzy jedenastki. Takie połączenie zawsze coś wróży. Komu wróży? Co wróży? Mnie wróży?

„Zaraz, zaraz – myślę. – Teraz jest listopad, po nim nadejdzie grudzień, a po grudniu nowy 2012 rok. Zaczynam rozumieć. To nie 6 jedynek będzie dla mnie szczególne, ale właśnie ten nowy 2012 rok.

Pewnie czytelnik się zdziwi – dlaczego? Ano dlatego, że w roku tym ukończę 80 lat.

„Ile? 80 lat?” – zastanawiam się i ja ze zdziwieniem. Tak, tak, właśnie 80.

Wiem, że jest zwyczaj obchodzenia okrągłych rocznic bardziej uroczyście niż zwykłych. Trzeba to jakoś uczcić, wyeksponować, zadziwić czymś kogoś i siebie. Jednocześnie myśl, że osiągnę 80 lat zmusza do refleksji, do zadumy nad mijającym czasem. A że czas mija, dodatkowo uświadamiają mi coraz częściej powtarzające się zdarzenia. Gdy jestem na otwarciach wystaw fotograficznych, czasami swoich (tak, jeszcze otwieram), młodzi koledzy fotograficy coraz częściej fotografują mnie po to, by zatrzymać na swoich kliszach mój wizerunek. Czasami proszą, abym z nimi pozował do wspólnej fotografii. Kiedyś ja też tak robiłem – fotografowałem starszych kolegów. Była to dla mnie ogromna przyjemność
i zaszczyt mieć wspólne zdjęcie na przykład ze słynnym kieleckim artystą fotografikiem– przyrodnikiem Jankiem Siudowskim, moim późniejszym wieloletnim przyjacielem.

To robienie wspólnych zdjęć stało się dla mnie pierwszym krokiem do przemyśleń.  Kolejnym było przypadkowe usłyszenie takich oto słów: „O patrz, idzie ten senior kieleckich fotografików”.

Któregoś dnia przeczytałem w lokalnej prasie: „Pomysłodawcą wystawy jest Janusz Buczkowski, nestor kieleckich fotografików” (Echo Dnia 35/2008). Na otwarciu którejś
z kolei wystawy, spikerka mówi i przedstawia: „Przed państwem stoi najstarszy kielecki fotografik”.  Jeszcze dosadniej przedstawił mnie niedawno obecny prezes naszego Związku Andrzej Borys, mówiąc: „A teraz witam jeszcze żyjącego seniora naszego związku Janusza Buczkowskiego”.  Zebrani przywitanie to przyjęli oklaskami i z uśmiechem na ustach, jaki pojawia się przy tak zwanym czarnym humorze. „Aha, to ja jeszcze żyję – myślę. – A jak żyję, to i potrafię coś zrobić”. Robić, tzn. fotografować. Ale czy tylko?  A może warto opisać, przekazać swoje doświadczenia młodszym, zafundować sobie prezent urodzinowy, poopowiadać o dawnej fotografii? Chyba warto, więc postanawiam: będę pisał, i to właśnie od szczególnego dnia, od dnia, który ma w swej dacie 6 jedynek.

 Janusz Buczkowski